Pani Inżynier Magii - Wpis Pierwszy


 

    Wyobraź sobie miejsce, gdzie magia jest tak samo zwyczajna jak Internet, z którego właśnie korzystasz. No, może nie do końca aż tak dostępna dla wszystkich, musiałaś, czy musiałeś najpierw jej się nauczyć, pójść do szkoły, a po drodze znienawidzić całą koncepcję magii, bo zamiast czynić cuda musisz ślęczeć nad książkami. W ogóle kto wymyślił pracę domową? Czy szkoła nie jest od nauki? Dlaczego koncepcja nauczania jest w swym bezkresie bezczelności na tyle ekspansywna, że swoimi mackami łapie za czas, który powinien być wolny od trosk? Ehm zboczyłem z tematu. W każdym razie, jak już skończysz naukę, możesz wtedy zdać odpowiednie certyfikaty i zostać Magini, czy też Magiem. Jest w tym tylko taki mały szkopuł, który sprawia, że magia jest tylko dla dorosłych. Otóż z bliżej niesprecyzowanego powodu czarować można tylko pod wpływem alkoholu. Tak, żeby sprawić, żebyś mógł wyczarować białe myszki, musisz doprowadzić się do stanu, że widzisz białe myszki. Vires in Alcohole, jak głosi słynna maksyma. Nie jest do końca tak, że działa to z bliżej niesprecyzowanego powodu. Otóż badania nad tym fenomenem były bardzo długie, tylko nikt po nich nie był na tyle trzeźwy, żeby sensownie to zapisać, a już na pewno nie był w stanie przypomnieć sobie o tym następnego dnia. Jednak spomiędzy różnych bełkotów czasem można usłyszeć o specyficznym nastawieniu umysłu na konkretne fale, które zbiegają się z innymi rzeczywistościami, a one w naturalny sposób złożone są w stu procentach z magii. Czyli trzeba w sobie mieć wysoki procent, żeby połączyć się z tymi innymi procentami. Ale bełkot.


    Jak łatwo sobie też dopowiedzieć, sprawia to, że magia też jest mocno ograniczana, pilnowana i wydzielana, stąd też szkoły, certyfikaty, badania okresowe, testy psychologiczne. Szkoda, że prawa jazdy tak bardzo nie pilnują, żeby wyeliminować wypadki. Jak to Magowie mówią, przed wejściem za kółko trzeba walnąć kielicha, bo to strach, ile wariatów na drogach jeździ. Felicja Chmielewska właśnie stoi w kolejce do takiego badania okresowego. Wygląda na dość zirytowaną, znaczy to, że na pewno jest w dobrym miejscu.

- „Następna osoba!" – krzyknęła głowa z okienka, która w jakiś sposób w dwóch słowach zawarła zarówno złość, znudzenie i obrzydzenie tym, że ludzie mają czelność przychodzić i coś chcieć.

- „Felicja Chmielewska, certyfikat numer F-2001400121, przejście z certyfikatu tymczasowego na permanentny, zakończyłam 3-letni okres próbny".

- „Przecież Pani pobrała numerek na przedłużenie licencji, a nie przejście z licencji tymczasowej, proszę mi tu nie bruździć w papierach, proszę iść pobrać nowy numerek".

- „Ale chyba nie powinno mieć to większego znaczenia, poza tym kolejka trwa ponad dwie godziny i...".

- „Następna osoba!".

Świetnie. Z biurokracją nie wygrasz, a zaraz Felicja miała iść na rozmowę o pracę, a wcześniej jeszcze musiała zajść do baru, żeby być trochę pijana, ale trochę już ochłonięta, mogą kazać robić zadania.

Parę godzin później, dwa głębsze na roztarcie magicznych skroni na szybko, talerz rosołu, żeby magia z tego pośpiechu nie wyleciała uszami i Felicja jest już pod drzwiami swojego nowego potencjalnego pracodawcy. Firma budowlana, pozycja Magicznego Inżyniera. Tak, masz rację, Magiczny Inżynier odwala za pomocą magii te rzeczy, które nie chce się robić zwyczajnym pracownikom, przenoszenie metalowych konstrukcji, stawianie ścian, czy też ogólnie pojęte pracowanie. Felicja bardzo to lubiła robić już na studiach, nawet po wielu piwach była dalej w stanie precyzyjnie murować, no powiedzmy, że precyzyjnie jak na potrzeby zbudowania krzywej wieży, ale w tym świecie ludzie jeżdżą odwiedzać prostą wierzę w Płocku, by zrobić sobie zdjęcie, jak się o nią opierają.

- „Pani Chmielewska..." – szef firmy był równie niski, co gruby, gdyby nie to, że słowo 'Janusz' zostało zakazane, można by go nazwać typowym Januszem biznesu, ociekającym frytkami i cebulą – „Nie powiem, jestem dość zaskoczony, wszyscy nasi Inżynierowie są, przepraszam za zauważanie czegoś takiego jak płeć, mężczyznami. Czy myśli Pani, że poradzi sobie w tej roli".

- „Miałam na swoim roku zdecydowanie najlepsze wyniki z budownictwa, nawet o połowę lepsze od męskich rówieśników" – nie ma sensu prostować takich ludzi, suche fakty muszą wystarczyć.

- „No... dobrze... ale musielibyśmy podpisać stosowny papier, że nie będzie Pani mieć do nas większych zażaleń jak złamie sobie paznokieć... oczywiście żartuję. No i na początku stawka juniorska, Pani naturalnie to rozumie. Też wiem, że wy młodzi lubicie tak korporacyjnie podchodzić do relacji z przełożonymi, ale proszę wiedzieć, że my tu szanujemy się nawzajem, także proszę do mnie mówić Panie Szefie.

Ty wstrętna świnio nieumyta, Panem możesz być co najwyżej w chlewie, z którego się doczołgałeś tutaj. Mogłabym samym spojrzeniem sprawić, że świński ogon Ci wyrośnie, albo jak balon z helem napełnisz się i odlecisz, widziałam to kiedyś w filmie dokumentalnym, bardzo adekwatne i mało helu Ci by było potrzeba do dopełnienia kształtu koła.

- „Tak, rozumiem, jestem pewna, że współpraca się uda Panie Szefie, gdzie podpisać?" – pensja z daleka widać, że mniejsza, niż kolesie z roku dostali na początek, mimo iż oni głównie robią jakieś bullshity za biurkiem. Ehh i tak jest to bardzo dobra pensja, trzeba brać, bo wszystkie magiczne miejsca zajęte przez starych pryków, których tak alkohol zakonserwował, że chyba nigdy nie pójdą na emeryturę.

- „No to zapraszam w poniedziałek, szkolenie odbędzie się w trakcie pracy, oczywiście będzie nieodpłatne, rozumie Pani, bo wiedza jest cenniejsza od wszystkich pieniędzy tego świata"

OŻ TY!!!!!!!!